środa, 18 listopada 2015

"Król Wron"

Autor: Szymon Krug
Tytuł: "Król Wron"
Wydawnictwo: MadMoth Publishing, 2015
Ilość stron: 363
Okładka: miękka

Rzadko sięgam po fantastykę, ale kiedy mam możliwość przeczytania książki będącej kompilacją urban fantasy i baśni, nie waham się ani chwili. To właśnie za sprawą wyjątkowo pozytywnych doświadczeń związanych z powieściami, których fabuła bazuje na połączeniu tych dwóch konwencji (głównie autorstwa Neila Gaimana i Bena Aaronovitcha), licząc na klimat rodem z baśni braci Grimm, z którymi skojarzenie wywołała niesamowicie sugestywna, niepokojąca, obłędna okładkowa grafika, postanowiłam dać szansę debiutanckiej powieści Szymona Kruga.

Adam, redaktor i współwłaściciel niewielkiego wydawnictwa, jest zwyczajnym, niczym się nie wyróżniającym mężczyzną, wiodącym banalne, nudne życie. Zmienia się ono diametralnie pewnego wieczoru, kiedy Adam, wracając z suto zakrapianej imprezy, w ciemnej parkowej alejce staje twarzą w twarz z koszmarną istotą zwaną Królem Wron. 
Mityczny stwór w ponurym akcie odbiera mu duszę – odtąd życie mężczyzny jest w niebezpieczeństwie, gdyż jego puste ciało mogą zaludnić różne istoty, doprowadzając go do szaleństwa lub (i) śmierci. To dopiero jednak początek koszmaru; Adam ma wrażenie, że traci zmysły, widzi i spotyka różne przerażające stworzenia, nie wie już, co jest rzeczywistością, a co złudzeniem, wytworem znękanego umysłu. W osobliwych okolicznościach opuszcza szpital psychiatryczny i wraz z dwojgiem nowo poznanych indywiduów wyrusza na poszukiwania Króla Wron, by odzyskać swoją duszę.

Debiutancka powieść Szymona Kruga jest czymś znacznie więcej, niż połączeniem baśni z urban fantasy. Kreując świat przedstawiony czy sylwetki bohaterów, autor czerpie z wielu innych konwencji i wzorców, modyfikuje i adaptuje na swoje potrzeby motywy charakterystyczne dla powieści grozy, horroru czy thrillera, lecz pomimo to potrafi wyjść z wyznaczonych przez te gatunki kolein i podążyć własną drogą, tropem swojej wyobraźni, tworząc coś nowego, świeżego i zaskakująco oryginalnego. Jest to szczególne widoczne w kreacji świata przedstawionego właśnie – dostrzegalna jest inspiracja Gaimanem (Nigdziebądź) i Aaronovitchem (Rzeki Londynu), kiedy bohater, zupełnie nieoczekiwanie, na wskutek osobliwego incydentu, odkrywa nagle, że pod podszewką dobrze znanej, oswojonej rzeczywistości, czai się coś groźnego, niepojętego, co realnie wpływa na jej kształt, bieg wydarzeń i los ludzi, że nic nie jest takie, jakie się wydaje i że są miejsca, gdzie granica oddzielająca naszą rzeczywistość od innych światów jest cieńsza – jak na przykład szpital psychiatryczny – co ma swoje przerażające konsekwencje.

Krug ów motyw alternatywnych, niepostrzeżenie się przenikających światów rozwinął i rozbudował na swój własny sposób – irracjonalną, rodem z sennego koszmaru rzeczywistość doprawił sporą dawką szaleństwa, co zaowocowało niesamowitą atmosferą przywodzącą na myśl połączenie Alicji w Krainie Czarów, najmroczniejszych baśni braci Grimm i romantycznych ballad pokroju Króla Olch Goethego z klimatem typowym dla horroru z motywem szpitala psychiatrycznego, wywołującym poczucie osaczenia, bezsilności, postępującej dezorientacji i nieuchronnie zbliżającego się, nieuchwytnego zagrożenia. Bohater traci rozeznanie, co jest prawdą, a co wytworem jego umysłu, czy oszalał, czy też może poszerzyła mu się percepcja i nie tylko dostrzega świat, który zawsze był tuż obok, na wyciągnięcie ręki, ale też wpada w sam środek surrealistycznej, nie podlegającej prawom logiki rzeczywistości, zaludnianej przez szalone, groźne istoty.
Te zaś zostały wykreowane w sposób, który nie przywodzi na myśl gotowych skojarzeń ze znanymi baśniami czy mitami; Krug wymyślił je od nowa, co jest tym bardziej przerażające, że kompletnie nie wiemy, czego można się po nich spodziewać, gdyż zupełnie ich nie znamy – wiemy tylko, że są nieobliczalne i zdolne do najgorszych rzeczy. Wszystkie co do jednej (Król Wron, karzeł Wiąz, Skryby, Bluszcz, Daniel – Nadir) są wyraziste, charakterystyczne, dopracowane, i co najważniejsze – doskonale wpasowane w surrealistyczną rzeczywistość.
W świat tych istot został wrzucony – na zasadzie kontrastu – do bólu zwyczajny, bezbarwny i mdły protagonista, ale bez obaw, to celowy zabieg. Dzięki temu została zachowana pewna równowaga i nie przytłacza wyrazista dziwność i niesamowitość pozostałych bohaterów, dla których właśnie „normalność” Adama jest swoistym punktem odniesienia i wyznacznikiem tego, co rzeczywiste. Przeważnie. Jednak to nieustannie prześlizgiwanie się po granicy światów jest czymś fascynującym – w każdym razie na pewno dla czytelnika śledzącego perypetie bohatera.

Przypadkowość tego, co przydarza się Adamowi, okoliczności zdarzenia i jego konsekwencje, to coś, co wywołuje dodatkowy niepokój w czytelniku. Nie znamy ani motywów postępowania Króla Wron, który kradnie protagoniście duszę, ani tego, co kieruje każdą z istot, jakie spotyka on na swojej drodze, czy to wrogów, sojuszników, czy przyjaciół. Te fabularne niedopowiedzenia – łącznie z kwestią wślizgiwania i wyślizgiwania się z rzeczywistości – generują mnóstwo pytań, z których wiele pozostaje bez odpowiedzi. Na szczęście jest to najwyraźniej zgodne z zamysłem autora, częścią jego planu, a nie efektem niedostatków warsztatowych; widoczne jest, że Krug panuje nad fabułą i bohaterami, ma jasną, skrystalizowaną i konkretną wizję i potrafi narzucić ją czytelnikowi, umiejętnie podsycając zainteresowanie, dzięki czemu piętrzące się niejasności, zagadki i tajemnice nie irytują, lecz intrygują.


Jak dotąd była mowa o zaletach powieści, teraz czas na małą łyżkę dziegciu w tej beczce miodu. Jako się rzekło: fabuła oparta na koncepcji poszukiwania skradzionej duszy  w alternatywnych rzeczywistościach ma w sobie spory potencjał, zaskakująco nieźle i oryginalnie wykorzystany przez autora. Jedyne, do czego można się przyczepić, to nierówna akcja. W pierwszej części – mniej więcej do wydarzeń następujących bezpośrednio po ucieczce bohatera ze szpitala psychiatrycznego – pędzi w szalonym tempie, co sprawia, że trudno należycie wyobrazić sobie rozgrywające się wydarzenia, wczuć w sytuację protagonisty, uwierzyć w to, co chce nam przekazać autor. Z kolei w drugiej części, związanej z eksplorowaniem innych światów, zdarzają się dłużyzny i momenty, które niewiele lub zgoła nic nie wnoszą do fabuły, co raczej nie wpływa korzystnie na utrzymanie czytelnika w napięciu. Są to jednak kwestie, które udałoby się naprostować dzięki pracy redaktora – tego jednak (podobnie jak korekty, co wielokrotnie boleśnie odczułam w trakcie lektury) zabrakło. Wielka szkoda, niemniej jednak powieść Szymona Kruga, nawet nieoszlifowana, nieco chropawa, robi ogromne wrażenie – głównie dzięki twórczemu i oryginalnemu wykorzystaniu znanych motywów i konwencji, umiejętności autora w przekazaniu czytelnikowi swojej wizji, budowania nastroju, kreacji sylwetek bohaterów i świata przedstawionego, a także – co wcale nie jest zjawiskiem częstym u początkujących pisarzy – lekkiemu pióru i zupełnie przyzwoitemu warsztatowi. Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę Króla Wron (otwarte zakończenie!), licząc tym razem na wkład redaktora i korekty.

Moja ocena: 4/5



za książkę serdecznie dziękuję MadMoth Publishing :)

11 komentarzy:

  1. A ja lubię od czasu do czasu poczytać sobie fantastykę polską, której niegdyś byłam wielką fanką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię polską fantastykę. Tę książkę czytałam i byłam odrobinę mniej optymistycznie nastawiona do całości, ale czekam na następny tom, bo ta historia ma potencjał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Mam nadzieję, że autor wykorzysta go w pełni, już nie mogę się doczekać kolejnego tomu! :)

      Usuń
  3. Bałam się, że będzie słabiej, a widzę, że nie jest źle. Podoba mi się taka koncepcja i gatunkowe połaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jest źle, a nieliczne niedociągnięcia skutecznie przesłaniają, a nawet wynagradzają zalety powieści, powinnaś spróbować! :)

      Usuń
    2. Tylko kiedy znaleźć czas na te wszystkie nowe książki... :)

      Usuń
  4. Fajna okładka:) Nie za wiele tych wad a fabuła naprawdę mnie zaciekawiła, więc poszukam tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okładka jest niesamowita! W środku jest jeszcze kilka innych grafik, aż żal, że tak ich niewiele :)
      Do lektury zachęcam, na wady warto przymknąć oko :)

      Usuń
  5. Ciekawi mnie pomysł na fabułę i to oryginalne połączenie gatunkowe, zwłaszcza że autor nie trzyma się utartych schematów i wykracza poza granice, ale trochę obawiam się jak odnajdę się w takiej historii. Nie znam ani Gaimana, ani Aaronovitcha, więc nie wiem czy to jest powieść dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko warto spróbować :)
      A tu masz linki do moich recenzji, Gaiman: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/2012/07/nigdziebadz.html
      i Aaronovitch: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/2014/08/rzeki-londynu.html

      Usuń
  6. Książkę mam i będę czytać :) Już pierwsze zdanie powieści mnie zaintrygowało ;)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.